W USA ¾ Wall Street głosuje na Czerwonych, czyli Demokratów.

 

Na prywatną pocztę otrzymałem list:

 

Znam (przynajmniej z grubsza) Pana poglądy gospodarcze - chce Pan sprywatyzować wszystko (z

wyjątkiem policji i wojska); nurtuje mnie bardzo sprawa (np.) prywatyzacji dróg. Kogo byłoby stać na tego typu zakup? Oczywiście wielkie korporacje - a nie nawet nieprzeciętnie inteligentnego i bardzo pracowitego obywatela. Innymi słowy - zasiliłby Pan po prostu wielki kapitał dodatkowym źródłem ogromnego dochodu.

Wg mnie Pańska wizja "prywatyzacji wszystkiego" miałaby szanse na akceptację, gdyby w punkcie wyjściowym różni ludzie mieli podobne (przynajmniej teoretycznie) szanse na zakup określonego dobra, a tak niestety nie jest i nie będzie (np. możliwości finansowe moje vs. p.Kulczyka), skończyłoby się to dominacją ogromnych korporacji, a więc sytuacją do której zmierza również obecny system.

(…) M.B. - Poznań

Jest tu kilka spraw – a w każdej dziwaczne nieporozumienie.

==1) rozumiem, że nie chodzi o szosy– to akurat specyficzny problem – tylko po prostu o DUŻE przedsięwzięcia. Otóż takich przedsiębiorstw jest parędziesiąt tysięcy – a ludzi parędziesiąt milionów. Tak więc tak czy owak szansa, że byłby Pan właścicielem np.Nowej Huty czy autostrady Nr 1 wynosi 1/1000. Najprawdopodobniej więc Pan by właścicielem nie był. Zakładając, że Pan nim nie jest, (bo nie ma Pan tylu pieniędzy, co p. dr Jan Kulczyk): dlaczego Pan by wolał, by właścicielem został jakiś Jan Kowalski, a nie p.Kulczyk??!?

Raczej powinien Pan zresztą chcieć, by był to człowiek bardzo majętny – bo (w normalnym kraju...) posiadany majątek znacznie zwiększa prawdopodobieństwo, że delikwent umie obchodzić się z pieniędzmi! Więc i szose będzie utrzymywał w lepszym stanie.

==2) Pan zakłada, że zakup Nowej Huty czy jakiejś autostrady oznacza „ dodatkowe źródło ogromnego dochodu”. Hmmm... Odpowiedni teksański dowcip z czasów kryzysu głosi: „Jak zostać w Teksasie właścicielem sporego mająteczku?” Odpowiedź: „Zacząć interesy z bardzo wielkim majątkiem!”. Działalność gospodarcza na wolnym rynku to również możliwość plajty. W państwie wolnorynkowym rząd nie ma ani pieniędzy, ani prawa by ratować od upadku np. „Chryslera”, AIG czy Citigroup Inc. ! Miliony osób bankrutowały – nawet bank „Lehman Bros”... W Polsce również – w szczególności ci, co uwłaszczyli się na państwowym. Umieli się uwłaszczać – nie umieli gospodarować.

==3) Ja jestem wrogiem wielkich korporacyj – interesy powinni prowadzić WŁAŚCICIELE. Jednak skoro Panu tak zależy na własności, to właśnie dzięki wielkim spółkom akcyjnym właścicielami może być parędziesiąt milionów, a nie parędziesiąt tysięcy ludzi. Pan to powinien popierać! Ja nie – bo w praktyce oznacza to, że firmą nie rządzi tych 300.000 „właścicieli” - tylko nieodpowiedzialni finansowo managerowie!

==4) Prywatyzacja wszystkiego następowałaby z licytacji. Tak, że szanse nabycia miałby każdy – nie tylko miliarderzy (lub „wielkie korporacje”, czyli spółki anonimowych „właścicieli”). Banki by to kredytowały – i jeśli inteligentny i pracowity człowiek wynalazłby sposób na wyciśnięcie z tej firmy większego zysku, niż Wielka Korporacja – to zaoferowałby bankowi lepsze warunki – i wygrałby licytację.

Niestety: kandydat na właściciela musiałby wnieść w to spory wkład własny, bo mowy nie ma o tym, by jakiś gołodupiec (choćby i najinteligentniejszy...) dostał do ręki drogą zabawkę bez odpowiedzialności!!

Nie tylko dlatego, że bank by się bał (niby firma jest zastawem – ale przecież zły właściciel może ją zrujnować – a nieuczciwy: okraść i zwiać do Argentyny). Głównie dlatego, że to jest słuszne – bo tylko wtedy, gdy po zakupie (na kredyt) Pan nie dosypiałby po nocach, panicznie bojąc się że straci Pan majątek, a rodzina wyląduje pod mostem – mógłbym sprzedać Panu Nową Hutę czy choćby Pałac Kultury i Nauki im.Józefa Stalina!!!

Dlatego „inteligentny i pracowity” kapitalista in spe musi zaczynać od małego businessu, potem przejść na większy – i udowodnić, że się nadaje na właściciela dużej firmy! A co jest dowodem? Nie jakikolwiek papierek urzędowy, nie głosowanie w wyborach – a zgromadzony majątek!

Jasne?

I jeszcze jedna uwaga wyjaśniająca coś, czego ludzie nie rozumieją. W kapitalizmie właściciel się nieustannie boi – i dlatego jest przezorny, oszczędny itd. I właśnie dlatego wielcy kapitaliści boją się kapitalizmu - i głosują (i dają pieniądze!) na socjalistów, którzy (za łapówkę lub bez) dadzą zamówienie publiczne, wejdą w „partnerstwo publiczno-prywatne” lub w razie katastrofy – pomogą.

W USA ¾ Wall Street głosuje na Czerwonych, czyli Demokratów. Ale i w Polsce mamy dowód tej tezy:

Z kim Business Centre Club zawarł porozumienie wyborcze? Z SLD!